Wiosna zaczęła się na dobre, a dla kibiców piłki nożnej nie oznacza to nic innego niż to, że sezon wkracza w decydującą fazę. Rozgrywki Ligi Mistrzów oraz Europy nabierają rozpędu w stronę finałów w Cardiff oraz Sztokholmie, a na krajowych podwórkach zaczynają się wyłaniać solidni kandydaci do mistrzostwa oraz spadków. Nie inaczej jest w Anglii, gdzie emocji na kilka kolejek przed końcem z pewnością nie zabraknie.
Solidny mistrz
Chelsea zdaje się być już o krok od sięgnięcia po puchar Premier League. Ku uciesze fanów ze Stamford Bridge będzie to mistrzostwo w pełni zasłużone, zdobyte po sezonie na który nie składały się wzloty i upadki, a prosta linia w kierunku jaśnie określonego na początku rozgrywek celu. Klub z zachodniego Londynu zdaje się być najlepiej naoliwioną ze wszystkich maszyn biorących udział w wyścigu. Trener z pasją, sprowadzenie zawodnika który stanowił o sile zespołu który triumfował w maju ubiegłego roku, pozbycie się negatywnej atmosfery związanej ze zwolnieniem Mourinho, to wszystko jak się okazało wpłynęło na zespół w sposób wyśmienity. The Blues mają też pewną przewagę, którą bardzo skrzętnie wykorzystali podczas trudnego sezonu ligowego. Drużyna nie brała bowiem udziału w europejskich pucharach, przez co nie musieli tracić koncentracji na dalekie podróże czy rotować składem z powodu zdziesiątkowanej kontuzjami kadry. A jako wisienka na torcie coś, co kibiców cieszy w sposób szczególny – Eden Hazard odnalazł stabilną formę.
Ubezpieczony Grosik
Kiedy myślimy o strefie spadkowej tabeli bieżącego sezonu, na myśl przychodzą takie drużyny jak Hull, Swansea, Middlesbrough, Leicester (do momentu zwolnienia Ranieriego) oraz Sunderland który znajduje się pod kreską nieprzerwanie od 4. kolejki. Kibice mogą mieć dość próbującego odnaleźć swoje trenerskie ja Moyesa którego nie może odnaleźć od opuszczenia Goodison Park, lecz w tym natłoku negatywnych myśli i prognoz jest jedna rzecz która choć trochę rozpromienia twarze kibiców Czarnych Kotów. Jest nią Jermain Defoe, który przeżywa niespodziewany nawrót piłkarskiej weny w wieku 34 lat, co zaowocowało telefonem od Garetha Southgate’a – selekcjonera reprezentacji Anglii. Odmienne nastroje panują w Hull, gdzie powoli odnajduje się bohater jednego z głośniejszych (przede wszystkim w Polsce) transferów – Kamil Grosicki. Sprowadzony za 9 milionów euro skrzydłowy oraz Marco Silva który przejął stanowisko trenera na początku 2017 roku sprawili że Hull po wielu tygodniach strachu udało się wydostać ze strefy spadkowej. O strachu nie myśli jednak Kamil, ponieważ w razie spadku Tygrysów do Championship reprezentant Polski dostanie wolną rękę w kwestii opuszczenia KCOM Stadium. Czerwoną strefą głowy nie zaprzątają już sobie również w Leicester, gdzie Shakespeare na stanowisku trenera zrobił ogromną różnicę, a mistrzowie Anglii nie tylko wydostali się z ligowego kryzysu ale też wciąż liczą się walce o półfinał Ligi Mistrzów. Czeka ich dwumecz z Atletico Madryt.
Wszystkie oczy na Top 6
Najciekawiej zdaje się być w górnej połowie tabeli gdzie o miejsce premiujące grą w Lidze Mistrzów walczyć będzie 6 zespołów a wydarzyć może się dosłownie wszystko. Do grona Chelsea, Spurs, Liverpoolu, City, Arsenalu oraz United mógłby dołączyć Everton, lecz zdaje się że sam Lukaku nie wystarczy by wkręcić drużynę na tak wysokie obroty. W Londynie nad głową Arsena Wengera czarne chmury zdają się nie znikać, sytuacji nie poprawiają docierające zewsząd informacje o chęci odejścia kluczowych zawodników. Kibice sugerują, że przedłużenie kontraktu z francuskim szkoleniowcem nie jest tym, czego oczekują. Oczekują wyraźnych zmian, bo ten sezon może się okazać pierwszym za kadencji Wengera w którym Kanonierzy zajmą miejsce poza czołową czwórką. Zęby ostrzą sobie bowiem oba Manchestery, jeden remisujący na potęgę ale z najdłuższą serią bez ligowej porażki w Europie a drugi z Guardiolą który nie wyobraża sobie przyszłego sezonu z Ligą Europejską w jakiejkolwiek roli. Liverpoolowi zdarza się zawodzić, ale nie bez powodu zajmują tak wysokie miejsce, a Tottenham im bliżej finiszu tym bardziej podnosi sobie poprzeczkę i nie zwalnia tempa. Śmiało można powiedzieć (a mówi się tak co roku) że tegoroczny ścisk w czołówce jeszcze nigdy nie był tak wielki.